Kondycja - jak zacząć, część 2

Kondycja - jak zacząć, część 2

Dziś trochę o tym, kiedy nie przesadzać, a kiedy trzeba przekroczyć siebie.

środa, 24 sierpnia 2016

Podróże | seria Kondycja

Rozwijamy temat przygotowania fizycznego do pieszych wędrówek, który zaczęliśmy w poprzednim miesiącu. Pisałem wtedy o blokadach psychicznych oraz o kluczowych zagadnieniach związanych z kondycją, które trzeba wziąć pod uwagę, wybierając się na dłuższą wyprawę. Jeżeli wykonałeś drugie z zaproponowanych ćwiczeń, polegające na przebyciu kilkakrotnie dystansów 5 i 10 kilometrów, masz już zapewne jakieś spostrzeżenia i pora zastanowić się, po co nam ono właściwie było. Odpowiedź jest bardzo prosta: aby nauczyć się chodzić długie dystanse, trzeba po prostu... regularnie chodzić i nie trzeba na to poświęcać wielu godzin tygodniowo. Przygotowanie do pieszych wędrówek jest na tyle wdzięczne, że możesz je wpleść w swój codzienny plan dnia i nie wydawać ani złotówki na siłownię. Wspierają Cię miliony lat ewolucji. Wiemy, że mięśnie rosną podczas regeneracji po wysiłku. Budowa Twojego ciała jest doskonale przystosowana do poruszania się w pozycji pionowej. Gdy chodzisz, obciążasz dokładnie te partie mięśni, które będą Ci potrzebne i w dokładnie takich proporcjach, dzięki czemu od samego początku rozwijają się one harmonijnie.

Moje przygotowanie wygląda dokładnie tak - na co dzień nie korzystam w ogóle z samochodu, komunikacją miejską jeżdżę głównie do pracy, lecz wszędzie indziej chodzę pieszo, tygodniowo pokonując sumarycznie kilkanaście kilometrów, realizując po prostu mój plan dnia. Gdy zacząłem pracować nad formą, aby przejść Cape Wrath Trail, postawiłem sobie cel, aby w taki sposób pokonać w ciągu miesiąca przynajmniej 251 kilometrów. Czy jest to dużo? Niekoniecznie - wystarczy tak naprawdę realizować dokładnie to ćwiczenie, które zaproponowałem, tyle że codziennie przez 30 dni. Średnio wychodzi około 8,36 kilometra, czyli ok. 1h 40m. W tym czasie Twoje mięśnie i stawy same pracują, przystosowując się do takiego rodzaju wysiłku.

Można zadać sobie pytanie: dlaczego nie siłownia? Cóż, na siłowni możemy znaleźć dwa rodzaje pomocy do ćwiczeń. Pierwszym z nich jest bieżnia, dla której sens widzę jedynie wtedy, kiedy powietrze na zewnątrz jest czarne jak smoła od smogu (niech żyje Kraków), a my nie mamy żadnego korytarza czy klatki schodowej do dyspozycji, w której moglibyśmy poćwiczyć. Drugim z nich są przyrządy do ćwiczenia konkretnych partii mięśni. Możemy je sobie, owszem, wyćwiczyć, tylko niewiele Ci to da. Będziesz miał silne grupy mięśni, które nie są ze sobą zgrane, i pomiędzy którymi na bank będziesz mieć inne mięśnie, o których zapomniałeś, a które też są potrzebne. Efekt będzie taki, że znajomych może i zadziwisz, ale padniesz po 20-30 kilometrach z bólu. Przykład z mojego podwórka to jazda na rowerze, którą też uprawiam. Krótko po przejściu Drogi Św. Jakuba wybrałem się na wycieczkę rowerową. Pierwsza część trasy była spokojna, ale w drodze powrotnej chciałem być szybko w domu i przyspieszyłem. Zdziwiłem się, z jaką łatwością mi to przyszło. Dojechałem do domu i pomyślałem sobie o pobiciu paru rekordów czasu przejazdu. Niebawem wybrałem się z jedną z moich ulubionych tras na rozerwanie się, z Krakowa w kierunku zachodnim wzdłuż Wisły i z powrotem. Razem około 80 km. Jeździłem nią nieraz, robiłem też i znacznie dłuższe trasy i nie miałem nigdy problemów. Tym razem pojechałem szybciej i wszystko szło dobrze do około 40-go kilometra. Gdy zawróciłem, nagle "odcięło mi prąd" i powrót zamienił się w męczarnię. Organizm wzmocnił się w trakcie miesiąca spędzonego na szlaku, ale wzmocnił się pod kątem zupełnie innego rodzaju wysiłku. Pewne grupy mięśni nie były na tyle silne, by wytrzymać dłuższą jazdę ze znacznie większą prędkością i w końcu zaczęły dawać o sobie znać. Ten efekt odczuwam do tej pory i muszę się pilnować, by nie przeszarżować. Analogicznie jest z bieganiem. Gdy trzeba, potrafię przebiec dość spory dystans, ale nie przesadzam tutaj i na pewno nie porwałbym się na maraton, bowiem po prostu tego nie ćwiczyłem.

Przekraczanie siebie

Teraz poniekąd zaprzeczę temu, co napisałem powyżej. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że powinniśmy za wszelką cenę unikać przeciążania się. I to jest wielki błąd. Muszą być momenty, kiedy dojdziesz do krawędzi nawet, jeśli miałoby Cię to sporo kosztować. Bez tego nie da się poznać swoich granic i możliwości, nie da się też nauczyć radzić sobie z trudnymi sytuacjami. Nie wszystko da się zaplanować z wyprzedzeniem. Na trasie na pewno spotkają Cię nagłe, niebezpieczne sytuacje, nad którymi nie masz kontroli. Wtedy wiedza, na co Cię stać, będzie odgrywać kluczowe znaczenie. Gdy docierasz do krawędzi, uczysz się też rozpoznawać oznaki jakiegoś kryzysu i możesz podjąć odpowiednie środki zaradcze, aby albo mu zapobiec, albo chociaż opóźnić na tyle, by dotrzeć do celu. Szczerze mówiąc, duża część mojego obecnego doświadczenia to po prostu efekt eksperymentowania i przekraczania granic. Spójrz choćby na tę historię z rowerem. Przeszarżowałem wtedy zdrowo, ale dzięki temu później już byłem mądrzejszy, a spostrzeżenia przydają mi się też w innych miejscach. Ogólnie... jeśli coś ma się spieprzyć, lepiej żeby spieprzyło się jak najszybciej niż żeby stało się to w kluczowym momencie jakiejś ważnej wyprawy. Do czego Cię zachęcam po tym wpisie? A spróbuj sobie przejść np. 25 kilometrów. Podbicie dystansu 2,5 raza. Zobacz, na co Cię tak naprawdę obecnie stać; zadbaj o bezpieczeństwo, ale nie korzystaj z opcji ratunku zbyt pochopnie.

Tomasz Jędrzejewski

Programista Javy, lider techniczny. W wolnych chwilach podróżuje, realizując od kilku lat projekty długodystansowych wypraw pieszych.

ten wpis jest częścią serii

Kondycja

poprzedni wpis Kondycja - jak zacząć następny wpis Kondycja - intensywność ćwiczeń

Komentarze (0)

Skomentuj

Od 3 do 40 znaków.

Wymagany, anonimizowany po zatwierdzeniu komentarza.

Odpowiedz na pytanie.

Edycja Podgląd

Od 10 do 8000 znaków.

Wszystkie komentarze są moderowane i muszą być zatwierdzone przed publikacją.

Klikając "Wyślij komentarz" wyrażasz zgodę na przetwarzanie podanych w nim danych osobowych do celów moderacji i publikacji komentarza, zgodnie z polityką prywatności: polityka prywatności