Cape Wrath Trail
W maju odbyłem pieszą wyprawę przez Szkocję szlakiem Cape Wrath Trail. Uchodzi on za najtrudniejszy na Wyspach Brytyjskich. Zapraszam do krótkiej prezentacji wyprawy.
poniedziałek, 27 czerwca 2016
Pomysł
Od kilku lat pasjonuję się długodystansowymi wyprawami pieszymi. Na Cape Wrath Trail natknąłem się w grudniu, szukając inspiracji na kolejną wędrówkę. Początkowo myślałem o Islandii, ale poczytawszy sobie o tym kraju doszedłem do wniosku, że jest to jeszcze zbyt duży hardkor, jak na moje umiejętności i posiadane wyposażenie. Zadałem więc sobie pytanie: "Co leży bardziej na południe niż Islandia?" i odpowiedziałem sobie: Szkocja. Już wcześniej kojarzyłem stronę internetową walkhighlands.co.uk, ochoczo więc wziąłem się za jej przeszukiwanie. Gdy dotarłem do pozycji o CWT i przeczytałem słowa: najtrudniejszy, brak dróg, góry, szybko podjąłem decyzję: idę tam.
Przygotowania zajęły kilka miesięcy - począwszy od koncepcyjnych, poprzez dokompletowanie sprzętu, aż do ćwiczeń fizycznych. Wiedziałem, że nie będzie lekko i im bliżej było terminu wyjazdu, tym większy czułem respekt przed obraną trasą. Kłopoty zaczęły się jednak jeszcze w Polsce - 10 dni przed wylotem podczas treningu w Beskidach dopadło mnie zatrucie pokarmowe, z którego skutkami zmagałem się przez ponad tydzień, obawiając się, że nie uda mi się na czas dojść do siebie. Objawy minęły 4 dni przed wylotem. Pomimo bardzo niewielkiej ilości czasu na regenerację po głodówkach, diecie i lekach, zdecydowałem się pojechać.
Szlak
Cape Wrath Trail to nieoficjalny i nieoznakowany szlak prowadzący przez Northern Highlands, najdzikszy i trudnodostępny rejon Wysp Brytyjskich. Wytyczył go we wczesnych latach 90. David Paterson, publikując później książkę The Cape Wrath Trail: A New 200-mile Walking Route Through the North-west Scottish Highlands. Od tamtej pory szlak zaistniał w powszechnej świadomości, choć wędrować się nim podejmują tylko nieliczni.
Szlak rozpoczyna się w Fort William, 9-tysięcznym mieście u stóp Ben Nevis, najwyższego szczytu na wyspach. Stamtąd wiedzie zygzakami na północ, poprzez góry Northern Highlands aż do samotnej latarni morskiej na przylądku Wrath, który jest jednocześnie północno-zachodnim krańcem Wielkiej Brytanii. Na dystansie ponad 380 kilometrów mija jedynie kilka wiosek i jedno (!) miasteczko, Ullapool (2 tys. mieszkańców). Szlak nie jest w żaden sposób oznaczony, a na wielu odcinkach brakuje jakichkolwiek dróg czy ścieżek. Dodatkowe utrudnienie stanowi teren. Góry wprawdzie nie są wysokie, bowiem najwyższe szczyty liczą 1000-1200 metrów, jednak bardzo często schodzimy na sam poziom morza, które wcina się w ląd długimi fiordami. Góry są w większości pozbawione drzew - jest za to pełno skał i podmokłych wrzosowisk, w których można zapaść się po pas. Istną wisienkę na torcie stanowi ostatni etap, z plaży Sandwood Bay na przylądek, bowiem prowadzi on przez... czynny poligon wojskowy NATO. Przed wejściem na jego teren należy zadzwonić na specjalny numer telefonu i dowiedzieć się czy nie odbywają się na nim aktualnie ćwiczenia.
Wybierając się na Cape Wrath Trail, musimy być nie tylko dobrze przygotowani kondycyjnie, ale i posiadać odpowiedni ekwipunek. Poza nielicznymi wyjątkami, jedyne miejsca noclegowe to własny namiot oraz tzw. bothies, niewielkie schrony górskie utrzymywane przez Mountain Bothy Association. Zapewniają one wyłącznie dach nad głową i kawałek suchej podłogi do przespania się. Nie ma w nich prądu, wody, ani obsługi, do części z nich nie da się także dojechać samochodem. Podobnie sprawa ma się z wyżywieniem. W plecaku musimy jeść jedzenie na kilka dni naprzód, ponieważ możliwości uzupełnienia zapasów są bardzo ograniczone: jeden supermarket w Ullapool oraz trzy niewielkie sklepy w mijanych wioskach oferujące wyłącznie najbardziej podstawowe produkty. Piękna pogoda trafia się rzadko. Częściej będziemy walczyć z deszczem, zimnem i wiatrem. Latem dochodzi jeszcze jeden przeciwnik - hordy komarów, które zmusiły już niejednego do wycofania się.
Samotność
Idąc na północ, doświadczymy niesamowitej pustki. Szlakiem Cape Wrath Trail można na niektórych odcinkach wędrować cały dzień i nie spotkać po drodze absolutnie nikogo. Poza okolicami wiosek, nie ma zasięgu sieci komórkowych. Wokół nas widać morze wrzosowisk i gołe, skaliste szczyty gór, na których jeszcze późną wiosną zalegają płaty śniegu. Jest to wspaniałe miejsce do odpoczęcia od cywilizacji oraz refleksji. O szlaku oraz mojej wędrówce napiszę w przyszłości więcej, zaś na razie prezentuję jeszcze kilka zdjęć.
ten wpis jest częścią serii
Komentarze (6)
Przemek
# sobota, 10 marca 2018, 14:18
Czołem
Mam pytanie dotyczące CWT. Uprzejmie proszę o informacje, czy chaty, Botis, które naniosłem na swój ślad GPS nadają sue wszystkie do zanocowania? Czy mają dach itd.
Dziękuję z góry i pozdrawiam
Przemysław Szapar
Tomasz Jędrzejewski
# niedziela, 11 marca 2018, 16:23
Cześć. Wszystkie bothies zarządzane przez Mountain Bothy Association, czyli zdecydowana większość na szlaku CWT, są w dobrym stanie, gdyż są regularnie utrzymywane i konserwowane. Prywatne bothies, jakie spotkałem, także były OK, przy czym w najgorszym stanie było Corryhully Bothy położone kilka kilometrów na północ od Glenfinnan. Wynika to z jego położenia w pobliżu turystycznej miejscowości i tego, że można do niego dotrzeć spacerkiem.
Nie wiem, jakie dokładnie bothies naniosłeś, ale raczej nie masz się czego obawiać, a w razie wątpliwości najlepiej sprawdź sobie bieżące informacje o nich na podanej wyżej stronie MBA.
Szymon
# niedziela, 5 maja 2019, 17:40
Cześć,
Mam pytanie czy kartusz z gazem kupiłeś na miejscu w Szkocji czy wziąłeś go ze sobą do samolotu?
Tomasz Jędrzejewski
# niedziela, 1 września 2019, 08:41
Kupiłem w Szkocji - kartuszy nie wolno przewozić w samolocie, ani w bagażu podręcznym, ani w rejestrowanym. Bagaże są prześwietlane i jeśli nadasz taki bagaż, możesz się spodziewać interwencji służb. Rozmawiałem na szlaku z dwójką Niemców, którzy po przylocie do Wielkiej Brytanii odkryli brak kartusza w bagażu i włożony dokument informujący o jego usunięciu.
Magda
# piątek, 1 stycznia 2021, 17:34
Hej,
Zastanawia mnie na czym dokładnie polega 'najtrudniejszość' tego szlaku. Chodzi o bezludność, długość i pogodę? Czy są też trudności techniczne takie jak strome śliskie podejścia albo fragmenty wspinaczkowe?
zyxist
# niedziela, 17 stycznia 2021, 10:06
Cześć! Myślę, że na CWT do najważniejszych utrudnień należy:
Jeśli chodzi o trudności terenowe, to faktycznie wędrujemy przez góry i dodatkowo musimy tu i ówdzie przekraczać rzeki w bród. Jednak góry poza swoją obecnością i tym, co wymieniłem, nie stawiają już innych trudności technicznych. Nie ma jakichś specjalnie stromych podejść, ani miejsc z fragmentami wspinaczkowymi (pod tym względem trudniejsze są np. góry na norweskich Lofotach, natomiast nie występują tam prawie w ogóle trudności charakterystyczne dla Cape Wrath Trail). Zatem szlak stawia wyzwanie przede wszystkim naszej wytrzymałości i zdolności do znoszenia wymagających warunków przez długi czas.