
Camino Primitivo
Ostatni odcinek mojej pielgrzymki z Krakowa do Santiago wiódł szlakiem "Camino Primitivo" z Oviedo. Oto jego przedstawienie.
czwartek, 18 października 2018
Camino Primitivo to historycznie najstarszy szlak Św. Jakuba. To właśnie tędy do miejsca znanego dziś jako Santiago de Compostela zmierzał w 812 roku pierwszy udokumentowany pielgrzym, król Asturii Alfons II. Była to także główna droga obierana przez pielgrzymów, dopóki w wyniku rekonkwisty nie udrożniono przejścia nazwanego później Trasą Francuską. Ostatnie 300 km mojej pielgrzymki z Krakowa do grobu Św. Jakuba zdecydowałem się pokonać właśnie szlakiem Camino Primitivo, który dziś pragnę bliżej przedstawić.

Przebieg i charakter
Camino Primitivo to szlak typowo górski o długości 312 km. Rozpoczyna się w Oviedo, stolicy Asturii i natychmiast wyprowadza nas na zbocza okolicznych gór. Początkowo nie są one wysokie, sięgają 200-300 m.n.p.m, ale na kolejnych etapach wspinamy się już wyżej. W centralnej części szlaku niemal codziennie trafia się już wyjście na 1000 metrów, podczas gdy dna dolin leżą jakieś 500 metrów niżej. Najwyższy punkt na całej trasie osiągamy na wariantowym odcinku znanym jako Camino de hospitales: powyżej 1200 metrów. Można go ominąć idąc dłuższą drogą przez miasteczko Pola de Allande, ale niewiele to pomaga, gdyż także tutaj czeka nas wejście na 1146 m.n.p.m.

Dokładnie 100 kilometrów przed Santiago docieramy do Lugo, stolicy jednej z galicyjskich prowincji. Jest to jedyne miasto na świecie, w którym zachowały się niemal nietknięte rzymskie mury z III wieku. Mieści się tu także katedra, która od wielu stuleci cieszy się przywilejem nieprzerwanej adoracji Najświętszego Sakramentu. Hostia i kielich z winem zajmują centralne miejsce w godle Galicji.


W tym miejscu kończą się też góry. Dalej mamy już tylko wzgórza i sporo plaskich odcinków. W Melide, 55 km od Santiago Camino Primitivo łączy się z Trasą Francuską, która wędrujemy już do końca.

Większość przewodników dzieli Camino Primitivo na 13 etapów, z krótszymi etapami centralnymi (16-25 km) i dłuższymi skrajnymi, gdzie profil jest łagodniejszy. Istnieje jednak możliwość przejścia jej szybciej, jeśli mamy wystarczająco dużo siły - w moim przypadku zajęło mi to 10 dni.
Jeśli mamy więcej czasu i chcielibyśmy przejść dłuższy odcinek, to warto wiedzieć, że istnieją dwa oznakowane łączniki pozwalające dostać się na Camino Primitivo z Trasy Północnej. Pierwszy z nich liczy 46 kilometrów długości i rozpoczyna się tuż za Villaviciosą. W 2/3 drogi, w Pola de Siero znajduje się albergue, które pozwala podzielić go na dwa etapy. Drugi łącznik - z Aviles - jest krótszy i liczy 28 km, jednak tutaj robimy wcześniej duży łuk przez Gijón, aby w ogóle się na niego dostać. Dzięki obu łącznikom możliwe jest rozpoczęcie pielgrzymki na Trasie Północnej, a następnie odbicie w góry.
Pielgrzymi
Według najnowszych statystyk biura pielgrzyma Camino Primitivo ukończyło w 2017 roku 13685 pielgrzymów (4,5% wszystkich). Jest to czwarty szlak pod względem popularności, za Trasą Francuską, Portugalską i Północną. Wybierają się tu głównie pielgrzymi z jakimś doświadczeniem w wędrówkach, gdyż w powszechnej opinii jest to najtrudniejsza z hiszpańskich dróg Św. Jakuba, jeśli chodzi o stosunek trudności do długości trasy.
Istotne jest również to, że przeważająca większość pielgrzymów pokonuje tę trasę w całości. Z wyjątkiem Lugo, nie ma tu po drodze żadnych większych miast, a dojazd do etapów pośrednich jest utrudniony, dlatego najbardziej oczywistym miejscem startu jest właśnie Oviedo. Pozostali pielgrzymi to albo osoby z Trasy Północnej, albo "setkowicze" robiący tylko ostatnie 100 km.


Infrastruktura
Infrastruktura noclegowa na szlaku wydaje się być wystarczająca, przynajmniej z perspektywy jesiennego wędrowania. Albergi państwowe we wszystkich miastach etapowych posiadają po kilkadziesiąt łóżek. Do tego działają też albergi prywatne: w niektórych miejscach nawet więcej niż jedna. Nie miałem żadnych problemów ze znalezieniem miejsca do spania i codziennie zostawały jakieś wolne łóżka.

Jeśli chodzi o rozmieszczenie noclegów, to narzuca ono dość sztywny podział na etapy. Średnia odległość między miejscowościami z albergami wynosi 10-15 kilometrów, zaś tuż przed Lugo za bardzo nie mamy wyboru i musimy podążać oficjalnymi etapami. Są one zbyt długie, by je połączyć, a pośrodku nie ma możliwości zatrzymania się na nocleg. Taka sytuacja sprawia, że nawet niewielka liczba pielgrzymów może wywołać wrażenie, że szlak jest zatłoczony - wszyscy startują z tego samego miejsca o podobnej porze i wędrują rozciągniętą grupą, a poza nią jest pusto.
Na Camino Primitivo nie ma większych problemów ze zrobieniem zakupów pod warunkiem, że robimy je na postojach. W niemal wszystkich "etapowych" miejscowościach znajdziemy jakiś sklep czy aptekę. Jedyna luka to odcinek z Lugo do Melide, o którym zresztą jesteśmy ostrzegani w albergue. Na szlaku są też dogodnie położone bary, często w połowie etapów. Można w nich nie tylko odpocząć, ale i zdobyć dodatkową pieczątkę w paszporcie (oficjalnie powinniśmy mieć przynajmniej dwie z każdego dnia).

Warunki jesienne
Jesień okazała się być zaskakująco dobrą porą na wędrowanie po Górach Kantabryjskich. W tym miejscu spodziewałem się już głównie deszczu, tymczasem padało raptem w dwa dni, a przez większość czasu niebo było bezchmurne. W ciągu dnia wciąż trafiały się temperatury dochodzące do 20-23 stopni, co w połączeniu ze słońcem dawało efekt podobny do sierpniowego wędrowania przez francuską Szampanię. W nieco chłodniejsze dni wciąż mogłem liczyć na 16-18 stopni.
Zupełnie inaczej było natomiast rankiem. Hiszpania leży w "nie-swojej" strefie czasowej i na początku października słońce wschodzi tu naprawdę późno: około 8:20-8:40, zaś w okolicach ósmej wciąż jest ciemno. Pielgrzymi wyruszają na szlak podczas najzimniejszej części doby - przeważnie na starcie miałem od 7 do 9 stopni, jednak dwukrotnie trafiły się mi temperatury bliższe zeru, a na liściach widać było szron. Oznacza to, że musimy mieć ze sobą także cieplejszą odzież, której w trakcie marszu stopniowo się pozbywamy. Dobierając ubiór trzeba pamiętać o jednej rzeczy: zimno odczuwamy tylko przez pierwszych kilka minut. Gdy zaczniemy iść, momentalnie się rozgrzejemy i jeśli ubierzemy się zbyt grubo, okrutnie się spocimy.

Wrażenia
Cóż, po przejściu 3400 kilometrów nie ma czegoś takiego, jak "trudny szlak camino" :), niemniej mogę powiedzieć, że odcinki górskie dały mi sporo satysfakcji i wymagały trochę siły. W połączeniu z pięknymi widokami było to bardzo dobre zakończenie pielgrzymki. Zdecydowanie mogę polecić Camino Primitivo każdemu, kto czuje się na siłach i chciałby z tych sił zrobić użytek.

ten wpis jest częścią serii
Komentarze (0)