Antywyprawa na Lofoty

Antywyprawa na Lofoty

Lofoty - malowniczy archipelag na północy Norwegii oraz cel mojej najnowszej pieszej wyprawy, gdzie spędziłem jeden dzień... polarny.

niedziela, 23 lipca 2017

Podróże | seria Lofoty

Dokonałem w tym roku ciekawego spostrzeżenia podróżniczego - otóż gdy prawdziwie zaczniemy podróżować, a nie tylko "jechać na wakacje", to nasze plany na urlop zaczynają tworzyć się same. Po prostu jedna podróż staje się inspiracją do kolejnej. Moje ubiegłoroczne przejście przez Szkocję zainspirowało moich znajomych do spędzenia wakacji na trekkingu, zamiast na rowerze. Na swój cel wybrali jednak nie Wyspy Brytyjskie, a Lofoty - niewielki archipelag wysp u północno-zachodnich wybrzeży Norwegii, położony za kołem podbiegunowym. Po powrocie pokazali mi zdjęcia i tak oto niecały rok później sam stanąłem na nabrzeżu portu w Moskenes i patrzyłem na wznoszące się przede mną ku niebu skaliste ściany. Ja mam przez to przejść z plecakiem? Cóż, przeszedłem, choć nie było lekko ;). Nagrodą był widok słońca świecącego o północy - zobaczenie tego zjawiska było jednym z moich marzeń.

Ilustracja
Północ. Słońce oświetla cieśninę oddzielającą wyspy Flakstadøya oraz Moskenesøya.

Lofoty

Gdy spojrzymy na mapę, Lofoty wyglądają, jakby zostały częściowo oderwane od reszty półwyspu skandynawskiego. Stanowią one kontynuację innego archipelagu, Vesteralen, a w ich skład wchodzi siedem głównych wysp, idąc od wschodu: Austvågøy, Gimsøya, Vestvågøy, Flakstadøya, Moskenesøya, Værøy oraz Røst. Pierwszych pięć leży blisko siebie i obecnie są połączone ze stałym lądem mostami oraz tunelami - to właśnie na nich mieszka większość z 24 tysięcy mieszkańców. Dwie ostatnie natomiast znajdują się już na pełnym morzu i dotrzeć na nie można wyłącznie drogą morską lub powietrzną.

Góry. To cecha charakterystyczna Lofotów, która przyciąga jak magnes podróżników. Z wyjątkiem Røst, cały archipelag to tak naprawdę strzelające w niebo wprost z wód skaliste szczyty, sięgające miejscami ponad 1000 m.n.p.m oraz oczywiście fiordy. Na niewielkich skrawkach płaskiego lądu wzdłuż wybrzeża upchnięte są maleńkie wioski pełne drewnianych i kolorowych domków. Większość mieszkańców Lofotów to rybacy, trudniący się przede wszystkim połowami dorszy, które stanowią główne źródło utrzymania.

Ilustracja
Hermannsdaltinden, najwyższy szczyt wyspy Moskenesøya (1034 m.n.p.m.)

Lofoty to też ekstremalne zjawiska przyrodnicze. Jak wspomniałem, archipelag położony jest za kołem podbiegunowym. Od połowy maja do połowy lipca słońce nigdy nie zachodzi, zaś w grudniu archipelag tonie w ciemnościach nocy polarnej1. W normalnych warunkach wyspy powinny być skute lodem przez cały rok, jednak dociera tutaj ciepły prąd morski Golfsztrom. Sprawia on, że na Lofotach występuje jedna z największych na świecie anomalii temperatur: położenie vs faktyczne temperatury. Zimy są bardzo łagodne (średnia temperatura stycznia na Røst jest wyższa niż w centrum Francji), zaś na przełomie lipca i sierpnia słupki termometrów mogą podskoczyć nawet do 25-30 stopni. Jednocześnie, połączenie gór i morza sprawia, że pogoda potrafi się tu zmieniać, jak w kalejdoskopie. Czymś normalnym jest tutaj, że w ciągu jednej doby jesteśmy w stanie przemarznąć na kość, zgrzać się z gorąca, przemoknąć do suchej nitki i uschnąć z pragnienia. Niekiedy nawet kilka razy ;).

Ilustracja
Walka żywiołów widziana z Kartstaven w blasku nocnego słońca.

Antywyprawa?

Piesze przejście Lofotów było dla mnie rodzajem eksperymentu. Dotychczas każda z moich pieszych wypraw miała swój ostateczny cel, do którego zrealizowania dążyłem. Przeważnie ludzie decydujący się na pieszą wędrówkę przez Lofoty wędrują z północy na południe, ku krańcowi archipelagu, a w Internecie można znaleźć opis gotowej trasy rozpisany na 11 dni (o tym za chwilę). O ile cel wydawał mi się ciekawy, to miejsce rozpoczęcia już nie bardzo. Nie mogąc zdecydować się na to, jak właściwie moja trasa miałaby przebiegać, postanowiłem zrobić coś nietypowego: mianowicie zacząć wędrówkę z celu i zobaczyć, dokąd dojdę. Nie zakładałem żadnego z góry ustalonego planu, poza tym, że spędzę na wyspach 17 dób i mogę je zagospodarować według uznania na miejscu.

Ostatecznie właściwa wędrówka trwała około dwóch tygodni i w jej trakcie pokonałem trzy wyspy: Moskenesøya, Flakstadøya oraz Vestvågøy, a dodatkowy czas wykorzystałem, aby założyć stałą bazę na kempingu w Moskenes i stamtąd, z minimalnym sprzętem zdobywać okoliczne szczyty. Lofoty to bowiem przede wszystkim góry i szybko okazało się, że szlak ma bardziej właściwości wspinaczki górskiej niż długodystansowego marszu. Pokonywane dziennie odległości nie były duże (maksymalnie kilkanaście kilometrów), gdyż więcej czasu zajmowało wspinanie się i schodzenie ze stoków o nachyleniu dochodzącym nierzadko do 30-40 stopni, gdzie trzeba było pomagać sobie rękami. Uwierzcie, z 17-kilogramowym plecakiem pełnym wyposażenia i zapasów żywności nie było to łatwe ;).

Na Lofotach infrastruktura turystyczna jest słabo rozwinięta. Zdecydowana większość szlaków jest nieoznaczona i są to wąskie ścieżki wijące się po skałach i bagnach, pełne wody oraz błota. Oczywiście nie muszę wspominać, że drogowskazy tam nie istnieją. Chcąc wybrać się na Lofoty, korzystałem z pomocy najbardziej rozbudowanego źródła informacji na temat tamtejszych szlaków w Internecie - strony hiking-lofoten.net stworzonej przez Davida Souyris oraz Magdalenę Brede. Obecnie prowadzą oni działającą we Francji firmę Exploranor zajmującą się organizacją wypraw na Lofoty. Na stronie zgromadzili dokładne opisy kilkudziesięciu szlaków na tamtejsze szczyty, a także 11-dniowy opis przejścia Lofotów z wyspy Austvågøy do wioski Å na krańcu cywilizowanego świata, na którym się wzorowałem.

Zakończenie

Na zakończenie chciałbym zaprezentować jeszcze kilka zdjęć, a o samej (anty)wyprawie napiszę niebawem nieco więcej, przedstawiając dokładniej przebytą trasę, zabrany sprzęt, historię wysp oraz przede wszystkim spotkanych ludzi.

Ilustracja
Dwójka dzieciaków kąpie się w oceanie o północy na plaży Kvalvika.
Ilustracja
Widok na szczyty wyspy Flakstadøya. Widoczny budynek to schron górski (hytte) należący do Norweskiej Organizacji Trekkingowej i dostępny tylko dla jej członków po kosmicznych, jak na polskie warunki, cenach.
Ilustracja
Widok ze szczytu Andstabben w kierunku krańców archipelagu.

  1. ta metafora jest trochę na wyrost. Ciemno zaczyna się robić, kiedy słońce znajduje się przynajmniej 6 stopni poniżej linii horyzontu. Gdy jest wyżej, wskutek refrakcji oraz odbijania się światła od atmosfery wciąż jest na tyle jasno, że można prowadzić dzienne aktywności bez sztucznego oświetlenia. Lofoty znajdują się jedynie 2 stopnie na północ od koła podbiegunowego i zimą, w okolicach południa robi się całkiem jasno. 

Tomasz Jędrzejewski

Programista Javy, lider techniczny. W wolnych chwilach podróżuje, realizując od kilku lat projekty długodystansowych wypraw pieszych.

ten wpis jest częścią serii

Lofoty

następny wpis Sprzęt na Lofoty

Komentarze (0)

Skomentuj

Od 3 do 40 znaków.

Wymagany, anonimizowany po zatwierdzeniu komentarza.

Odpowiedz na pytanie.

Edycja Podgląd

Od 10 do 8000 znaków.

Wszystkie komentarze są moderowane i muszą być zatwierdzone przed publikacją.

Klikając "Wyślij komentarz" wyrażasz zgodę na przetwarzanie podanych w nim danych osobowych do celów moderacji i publikacji komentarza, zgodnie z polityką prywatności: polityka prywatności